I
Na nic rządkami kłów wschodziły wsiane ząbki
Próżno kiełkują i się wyiglają chwiejnie
Powstając pnąc się piętrząc cienkie ostrza  
Nazbyt to sypki cud tych ciał krystalizacja 
Niebohaterskich piskląt wylęg nie da sił 
zmiażdży go słońca głaz spopieli mrozu grill 
II
Uczył się życia chłód oblewał jego kształty
każdy włos czupryn klepał, czesał i prostował
brał miary z szyj i głów, czynił odlewy z ciał 
żeby je w sobie mieć i może przy nich ożyć
Płodził mimikry gry wykrywał ciał bez krwi 
figury i wytapiał skraplał i wytaczał 
cyrk czworonogów zoo krów tu kot lodogłów 
pikotrąb słoń sęp kruk szablodziób soplorożec    
Kładł wały kłód grzebienie gór i kry zatory
stawiał szkła mury krat zapory szczerzył noże 
Szczuł żądła kolce ciskał haki strzały słał 
ostrzył maczety cienko do niewidzialności
III
Nie wie jak zrobić krok w pradawny świeży proch
Stąpnie na szczudle utkwi by chwiejnie stać bez stóp 
i tylko będzie dźwiękiem szedł kul nóg kry-kry
kris-kris matowym cichym  
Nie mogąc iść nie spełniłby swej roli 
fordanser mrozu więc na ostre goni 
w skoku i wzlocie w groźnym zastygając 
salto mortale zada nieustający cios    
Przeciwko tak drapieżnej bestii z mroku
Ociekającej jadem szklanych drzazg nie starczy 
cierpliwa wieczna jasność której światło 
też kradł zanim go trwaniem swym rozproszyć mogło
IV 
Stal z mgły dopiero inkarnacja rosy
z łez jako miecz zlodzona ta dopiero
Biała się broń skrzyżuje sama z tym legionem
Który ma wróg las pik bagnetów dzid i kos
A przeciw jeden miecz tyle że większy     
niż ujawniona światu ręka bojownika 
który objawia tę swą część co włada bronią
Gdyż dłoń co działa mieczem winna być widoma
kryć ją by zakrawało na magii cud niemądry 
grę niekrólewską mało honorową
V
Wzrok nie wie gdzie jest ruch
bo tempa się mieszają
a zmierzch udaje brzask 
Broni się Jedno łamliwe ludzkie 
życie zawsze jedno zawsze kruche  
zawsze nowe    
        
styczeń-marzec 2013